- Obiad na stole ! – Kolejne
popołudnie z kategorii tych nudnych i monotonnych. Dzisiaj, jak to bywa w
naszym rodzinnym zwyczaju, przygotowałam obiad. Nie było to jakieś wymyśle
danie. Po prostu ugotował spaghetti. Miałam nadzieję, że reszta domowników będzie
zadowolona. Do salonu weszły dwie osoby; tak jak myślałam byli to moi rodzice.
Nie mogłam się przecież łudzić, że mogli to być moi bracia.
Talerze i sztućce były już
przyszykowane, tak więc pozostało mi tylko przynieść naczynie z potrawą. W
ciszy skierowałam się do kuchni, od czasu do czasu zerkając na rodziców.
Odsuwali właśnie krzesełka cicho o czymś dyskutując. Na ich twarzach gościł
ciepły uśmiech, który zwykłam widywać gdy byłam małym dzieckiem.
Będąc już w salonie spostrzegłam,
że mojego rodzeństwa dalej brak.
- Mamo przepraszam za nich, już
po nich idę- grzecznie zwróciłam się do mamy. Spojrzała ona na mnie pobłażliwie
i ruchem dłoni nakazała, abym usiadła na swoim miejscu przy stole. Odłożyła
widelec i chicho się zaśmiała.
-Sakura kochanie. Oni nie są
małymi dziećmi, nie musisz o nich dbać tak jakby byli małymi dziećmi. –
Spojrzałam na nią z wyrzutem i pretensjami ukrytymi gdzieś głęboko we mnie. Tu
nie chodziło o to , że się o nich martwię. Ja przygotowałam nam obiad i
strasznie się namęczyłam, żeby przygotować go na czas.
Dla mnie obiad nie był zwykłym
posiłkiem spożywanym w ciągu dnia, by zaspokoić nasze potrzeby. Pora obiadu
była porą, w której zbierała się cała rodzina i spędzała go wspólnie. Na
początku jedząc a później rozmawiając. Dla mnie był to czas, w którym mogliśmy
być wszyscy razem.
W trakcie moich wewnętrznych
przemyśleń, do rozmowy wtrącił się tata.
- Fakt, nie są małymi dziećmi,
ale to nie oznacza, że mogą robić co chcą. W końcu Sakura przygotowała obiad
specjalnie dla nas – zwrócił się do mamy.- Idź ich zawołaj. Jeżeli nie
posłuchają powiedz, że stawię się w ich pokojach osobiście. – Razem z mamą
zaśmiałyśmy się na ostatnie zdanie. W domu każdy wiedział, że tą „stanowczą”
stroną była mama, natomiast tata przyjął rolę „pocieszyciela”.
Przez chwilę obserwując zabawną
sprzeczkę rodziców doszłam do wniosku, że muszę po kogoś pójść. Podniosłam się
z krzesła i skierowałam w stronę korytarza, gdzie znajdowały się schody.
- Wychowaliśmy wspaniałe dzieci,
prawda Rin ?- Odpowiedź na to pytanie nie została udzielona.
Leniwie wdrapywałam się na piętro
mojego domu. Będąc już w połowie słyszałam głośną muzykę wydobywającą się z
pokoju jednego z moich braci. Podchodząc bliżej na drzwiach zauważyła
wywieszoną plakietkę. No chociaż plakietką nie można nazwać zwykłą kartkę do
drukowania. Zdziwiona spojrzałam na owy przedmiot i z wielkim wysiłkiem
próbowałam rozszyfrować co na niej widnieje.
„ Nie wchodzić bez pukania !
Oderwę łeb !! „
Debil. I myśli, że ktoś go
posłucha.
Ze znudzonym wyrazem twarzy
spojrzałam na klamkę i weszłam w głąb pokoju. Drzwi przyjemnie zaskrzypiały
informując właściciela pokoju, że ktoś przybył. Lecz on nie był tego świadomy.
Skrzyp efektownie zagłuszyła muzyka wydobywająca się z głośników.
- Dobra leszczu- zwróciłam się do
brata. – Rusz się i idź na dół, obiad stygnie.
- Cześć. – zamiast pyskówki brata
doszło do mnie miłe przywitanie. Dopiero wtedy rozejrzałam się po pokoju.
Znajdowali się w nim moi bracia oraz ich kolega z klasy. Czasami widywałam ich
wspólnie na przerwach.
Wysoki brunet o karych tęczówkach,
szczupły. Zadziwiająco podobny do Sasuke. Tylko tyle zdążyłam wychwycić ,
musiałam przecież coś odpowiedzieć.
- Acha, tak. Cześć – wyjąkałam z
trudnością. Chłopak uśmiechnął się i
spojrzał na moich braci.
Sasori siedział przy komputerze,
natomiast Pein razem ze znajomym zajmował łóżko brązowookiego. Cała trójka
wpatrywała się we mnie dziwnym wzrokiem. Widziałam jak na ich twarze wciska się
uśmiech.
Brunet zrobił to bardzo
dyskretnie, Pein uśmiechał się widoczniej a Sasori…
W pewnym momencie w pomieszczeniu
dało się słyszeć głośny śmiech mojego brata. Nie wiedząc o co chodzi spojrzałam
na niego jak na jakiegoś kosmitę. Przekierowałam wzrok w stronę pozostałej
dwójki. Oni też cicho się śmiali.
-Pein, możesz mi powiedzieć o co
tu chodzi – zwróciłam się do brata. – Wszyscy się śmieją, tylko nie ja.
-Bo może to z ciebie się śmiejemy
landryno ? – sarkastycznym tonem odpowiedzi udzielił mi Sasori. – Lepiej spójrz
co masz na sobie głąbie.
Idąc za radą brata, spojrzałam na
swoje ubranie. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie różowy fartuszek w „Hello
Kitty”. Dostałam go na ostatnie urodziny. Dziewczyny kupiły mi go twierdząc, że
w przyszłości zostanę „ słodką niunią mojego męża”.
Momentalnie na moich policzkach
wykwitł dorodny rumieniec. Czym prędzej odwróciłam się do nich tyłem i w
pośpiech ściągnęłam fartuch.
-Debil – rzuciłam tylko do
Sasori’ego i spojrzałam na Peina i jego kolegę. – Chodźcie na dół, obiad
stygnie.
A więc jestem. Co prawda, czasami mam już przesyt opowiadań SasuSaku, ale skuszę się ;) Widzę, że Twoje opowiadanie ma miejsce w naszych realiach... Jak cudownie ;) Nie wiem dlaczego, ale bardzo lubię takie codzienne życie i miłostki nastolatków. Może dlatego, że jest to moja codzienność, tylko troszkę bardziej ubarwiona. Hm... Jeśli chodzi o prolog - bardzo przyjemnie się czytalo, takie wprowadzenie do historii. Wielki plus za braci Sakury - nie wiem, czy to u Ciebie, czy też nie, w każdym razie już gdzieś wspominałam, że bardzo, ale to bardzo lubię ich w roli braci Haruno. Co dalej.. Domyślam się, że tym kolegą bym Itachi, kto inny mógłby być podobny do Sasuke? A więc tak: byłam, przeczytałam, na pewno tu jeszcze zawitam. Z miłą chęcią poczekam na rozwój sytuacji, ponieważ Twój styl pisania jest bardzo przyjemny i przy okazji nie zapominasz o nutce poczucia humoru. Hello Kitty - rozwaliło mnie to. A więc, do napisania.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie: www.wola-ognia.blogspot.com
www.szkola-liscia.blogspot.com
Uhuhu Pein i Sasori, pierwszego lubię, za drugim nie przepadam ;3 trudno. Zapowiada sie ciekawie, tak trzymaj.
OdpowiedzUsuńNiestety krótki komentarz, wyczerpalam przypływ went na dziś.
Zapraszam do siebie na: mtears.blogspot.com i aboutminachan.blogspot.com
Pozdrawiam ^^
Wiadomość na http://sasuke-i-sakura-w-innej-odslonie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń