niedziela, 2 czerwca 2013

Rozdział 1




Siedząc tak przy stole w salonie razem z moimi rodzicami, braćmi oraz ich znajomym, zastanawiałam się co mam robić i jak się zachować.

Brunet – takim mianem go określiłam, gdyż nie podał mi swojego imienia. Nie mam pojęcia dlaczego. Czy to z tego powodu, że doszedł do wniosku, iż takim osobom jak ja nie warto się przedstawiać? Lub może zwyczajnie o tym zapominał przez zaistniałą sytuację ?

Ech… Nienawidzę tego fartuszka.


Tak więc owy brunet siedział  zaraz naprzeciwko mnie i zachłannie pochłaniał spaghetti, które przyszykowałam. Co jakiś czas podnosił głowę, rozglądał się po osobach znajdujących się w pomieszczeniu i na powrót zajadał się potrawą.

- Ymm, chcę jeszcze – z pełną buzią odezwał się Sasori. Przez to, że zajmował miejsce zaraz obok mnie, podsunął mi talerz pod nos. – Sakura – powiedział wymownie wskazując na naczynie.

Zdziwiona spojrzałam na niego.

Co on sobie wyobraża ? Co to ja jestem ? Jego służąca ? Coś mu się chyba w głowie poprzewracało.

- To się rusz i sobie nałóż, poczwaro – nie miło odpyskowałam bratu. W tym momencie usłyszałam donośne chrząknięcie.

Mama spoglądała na mnie swym surowym wzrokiem dyskretnie wskazując na naszego gościa. Rozumiejąc o co się rozchodzi, skinęłam głową.

- Jak Ty się do mnie odzywasz co ? Masz się słuchać starszego brata, smarku – z cwanym uśmieszkiem zwrócił się do mnie.

Tego chyba było już za wiele. Tata ,ten  który pozwalał prawie na wszystko , nie wytrzymał.

- Co to ma znaczyć ? – Zdezorientowani spojrzeliśmy na niego, nawet mama była w lekkim szoku. – Odstawiać takie przedstawienie ! I to jeszcze w obecności waszego gościa – głęboko odetchnął. – Wstyd mi za was. – Spojrzała na nas, po czym odłożył sztućce i wstał z zajmowanego miejsca. – Dziękuje za obiad. – Po wypowiedzeniu tych słów zniknął za rogiem pokoju.  

I tak właśnie, w ten oto sposób, zakończył się czas, który był dla mnie najważniejszą częścią dnia. 

Oderwaniem się od codziennej monotonii.

***

Z błogiego snu oraz ciepłego łóżka wyrwał mnie natrętny dźwięk budzika. Lekko zaspana, pól przytomna , ociężale podniosłam się z zajmowanego mebla a swoje kroki skierowałam o pobliskiej łazienki.

Będąc już na korytarzu  mogłam usłyszeć różnego rodzaju dźwięki dochodzące z dołu. Świadczyły one o tym, że moi rodzice za niedługo wyjadą do pracy.

Z „dzieci” mieszkających w tym domu to ja wstawałam najwcześniej. Byłam dziewczyną i przyszykowanie się do szkoły zajmował mi więcej czasu niż reszcie. Budząc się tak w czas miałam pewność, że łazienka w stu procentach będzie wolna.

Stojąc przed lustrem i myjąc zęby w tym samym czasie, doszłam do wniosku, że muszę umyć włosy. Dlatego po skończonej czynności rozebrałam się i weszłam pod prysznic.

Strumień ciepłej, a wręcz gorącej, wody spadł na moje ciało. Kropelki cieczy odbijały się od mojego ciała lądując na szybkach zaraz obok. Nie zastanawiając się dłużej, sięgnęłam po butelkę z szamponem i wylałam go odrobinę na rękę. Wmasowując płyn w moją głowę analizowałam co dziś założyć.

Dzień zapowiadał się na naprawdę ciepły. Już przed godziną szóstą, o tej porze właśnie wstałam, termometr pokazywał nie całe trzynaście stopni. Zdziwiło mnie to bardzo, gdyż dopiero mamy początek wiosny. Ale co, nie warto na to narzekać.

Po dłuższej chwili stwierdziłam, że założę zwykłą białą bokserkę i czarne, trzy-czwarte spodnie. Powinno mi w tym być dobrze.

Wychodząc spod prysznica od razu chwyciłam ręcznik. Narzuciłam go na głowę i kilkakrotnie, energicznymi ruchami, potarłam nim włosy. Czynność powtarzałam  do momentu, aż nie stwierdziłam, że włosy są wystarczająco suche, aby wysuszyć je suszarką.

Po tej czynności obtarłam swoje ciało drugim ręcznikiem i ubrałam na siebie puchaty szlafrok. Zostawiając w łazience wszystko tak jak jest, na moment poszłam do pokoju, by zabrać ze sobą ciuchy. Gdy na powrót znalazłam się w łazience, ubrałam się i rozpoczęłam kolejny etap suszenia włosów.

Po około czterdziestu minutach całkowicie skończyłam przygotowywać się do szkoły. Ogarniając pomieszczenie  usłyszałam głośne, bliżej nieokreślone dźwięki dochodzące z korytarza.

             - Wyłaź Sakura! – Odgłos pukania, a raczej walenia, w drzwi rozszedł się po pomieszczeniu. Nie chcąc wszczynać kolejnej kłótni pomiędzy mną a Sasori’m, opuściłam czym prędzej łazienkę. Spojrzałam tylko na niego przelotnie i swoje kroki skierowałam do kuchni.
                
             W tym pomieszczeniu napotkałam na mojego kolejnego brata. Z tym natomiast utrzymywałam bardziej przyjazne stosunki.

- Siemka Pein – miło zagadnęłam do brata. Rudowłosy chłopak podniósł głowę z nad talerza i uśmiechnął się serdecznie w moją stronę.

- Cześć  Sakura. – Usiadłam przy stole biorąc kilka kanapek na talerz, Pein natomiast powrócił do pochłaniania swojej jajecznicy. – I jak tam? Gotowa już do szkoły?

- Taa, muszę jeszcze tylko spakować książki i jestem gotowa.

- Czyli zabierasz się z nami? – Pein miał już  osiemnaście lat i niedawno zdał egzamin na prawo jazdy. Dlatego teraz miałam darmowe podwózki do szkoły. – Tylko musimy jeszcze wjechać po Itachi’ego. Wyjątkowo dzisiaj nie jedzie swoim autem.
Ach… No i w końcu dane mi było poznać imię tajemniczego bruneta z wczoraj. Dotarło do mnie też to, że jest to brat mojego kolegi z klasy.

Z tego co mi wiadomo Itachi też ma osiemnaście lat, ale to nie jakaś filozofia. W końcu razem z Pein’em chodzą  do jednej klasy.

„ Brawo Sakura! ‘’ – w myślach wyśmiałam samą siebie za poziom mojej inteligencji.

Resztę śniadania przesiedzieliśmy w milczeniu. Dopiero gdy przyszedł Sasori rozmowy się wznowiły.

***

- Czemu to znowu ja muszę siedzieć z tyłu? – jęknęłam, otwierając tylne drzwi samochodu.

- Bo jesteś najmłodsza, smarku. – Sasori zaczął znowu swoje chore docinki. Nie lubiłam tego, mogę powiedzieć, że nienawidziłam tego najbardziej na świecie. Oczywiście nie twierdzę, że jestem jakaś święta i że ja tego nie robię, no ale bez przesady. Wypominanie mi na każdym kroku, że jestem z nich najmłodsza, lub że mam dziwny kolor włosów nie należy do przyjemnych rzeczy.

Spojrzałam nienawistnie na młodszego z braci. Z cwanym uśmieszkiem pakował się na przednie miejsce samochodu.

- Pein, powiedz mu coś! – z żałością w głosie zwróciłam się do chłopaka. – To nie jest wcale miłe.

- A co ja mam na to poradzić? Przecież wiesz jaki on jest. – Już nic nie mówiłam. Wsiadłam tylko do auta z głośnym westchnieniem.

Pogrążona w muzyce, nie zwróciłam większej uwagi na to, że się zatrzymaliśmy. Staliśmy teraz przed zadbaną posiadłością, jak przypuszczałam, rodziny Uchiha.

Już po chwili w frontowej bramce pojawił się starszy  z braci. Podszedł do auta i zajął, tak jak ja, miejsce z tyłu. Przywitał się przybiciem piątki z moimi braćmi a w moją stronę skierował dłoń. Z grzeczności wyciągnęłam słuchawki z uszu i podałam mu dłoń.

- Cześć – odezwał się miło i mocniej ścisnął moją rękę. Odwzajemniłam gest. – Dzisiaj bez fartuszka? – poirytowana odwróciłam głowę. I to był mój błąd. Przez chwilę, przed oczami, zamajaczył mi złośliwy uśmieszek Sasori’ego.  Potem wydarzyło się wiele rzeczy.

Sasori zaczął mi dogadywać, znowu. Pein z Itachi’m próbowali jakoś uspokoić chłopaka, jednak żadne sposoby nie przyniosły pozytywnych rezultatów.
 Z początku mi to nie przeszkadzało, bo były to zwykłe przezwiska typu ‘’karzełek’’ , ‘’smark’’ i inne. Jednak później przeszło to na inny, zupełnie różny od poprzedniego, poziom. Na dodatek zaczął mnie zawstydzać przed swoim znajomym.
             
          - Itachi, wiesz że w podstawówce na Sakure mówili dziwoląg albo czółko? Rozumiesz dlaczego? Wiesz, różowe włosy, wysokie czoło. – Dalej starałam się ignorować jego zachowanie. Wychodziło mi to, aż do czasu. – Ale teraźniejszego nic nie przebije. Wiesz jakie ? – W tym momencie się zaśmiał. –,, Landrynkowy kujonek ‘’albo ‘’mała pigi’’.

Teraz nie wytrzymałam. Szybkim ruchem reki odpięłam pas i zgarnęłam Plecak leżący pomiędzy moimi nogami.  Drugą ręką otworzyłam drzwi pojazdu i wysiadłam. Myślałam jedynie o jak najszybszej ucieczce.

- Sakura! – Krzyk brata zwróciła na niego moją uwagę. Jednak zignorowałam to i uparcie szłam dalej. – Ja przecież tylko żartowałem!

- Takie żarty to wiesz gdzie możesz sobie włożyć! – odkrzyknęłam i poszłam dalej.

- Nie strój fochów tylko wracaj do auta i jedziemy. – W dalszym ciągu go ignorowałam. – Sakura! Wracaj, powiedziałem!

Przystanęłam i powoli obróciłam się w jego kierunku. Podniosłam rękę  i pokazałam mu środkowy palec, trochę dziecinne posunięcie z mojej strony, jednak pozwoliło wyładować trochę złość.

- Nienawidzę Cie! – po raz ostatni na niego spojrzałam i zniknęłam za niedalekim zakrętem.
                                                             *** 

Ach. Moja aktywność na blogach ostatnimi czasy była nijaka. Ale chyba każdy z Nas wie co znaczy starać się o lepsze stopnie na koniec roku. Jednak teraz to się  już powoli kończy i jest Nam odpuszczane. Lekcje są juz coraz luźniejsze, prac domowych mniej. Przynajmniej tak jest u mnie, nie wiem jak u Was. 
Nie wiem co mam dalej pisać. Że przepraszam? Tak, to będzie najlepsze rozwiązanie.
Tak więc wielkie Gomen~ z mojej strony. 
Obiecuję poprawę ;3

4 komentarze:

  1. Chciałam serdecznie podziękować za nominację :)
    jako, że śledzę twojego bloga odkąd go założyłaś (oj tam że niedługo :P) pozwoliłam sobie nominować tego właśnie bloga
    Pozdrawiam
    pozwolę sobie dodać do linków, mam nadzieję że nie będziesz miała nic przeciwko? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już na wstępie dziękuje za nominację :* Jestem także szczęśliwa, że posiadłam taką czytelniczkę jaką jesteś TY, moja droga Mrs Pe <3
      Oczywiście, że nie mam nic przeciwko. ;) Sama, właśnie w tym momencie ogarniam wszystkie sprawy dotyczące blogów (w tym dodawanie odnośników) i dodaję również Ciebie <3

      Usuń
  2. No Sakurcia sie zdenerwowala .
    Mysle, ze jest bardzo dziecinna i markotna :D
    Hmm moze sie zmieni :D
    Ciekawy rozdzial ! Czekam na nowa notke, rownie ciekawa co ta :) :***
    Jesli moge, w SPAMIE zostawiam mojego DRUGIEGO bloga o tematyce SakuxAkatsuki :)
    Pozdrawiam.!

    Ah. czy ta weryfikacja obrazkowa, jest konieczna? :( :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Cóż, zadziwiające połączenie, jeśli chodzi o rodzeństwo Sakury. Ale wolę już ItaSaku niż SasuSaku, Sasek mnie zawsze irytował.. :P będę obserwować z ciekawością kontynuacje tej historii, oby Ci weny starczyło:D

    OdpowiedzUsuń